11 lutego 2017

Kochanie.

Dawno się tak nie czułam.
Właściwie to chyba kłamstwo. Uczucie samotności towarzyszy mi od trzynastego roku życia.
Otwieram się bardzo, zawsze to robię. Chociaż już tyle razy sobie obiecywałam. Sandra nie rób tego.
Ludzie wykorzystują nasze słabości w perfidny sposób. Za każdym razem łudzę się naiwnie, że tym razem będzie inaczej. Zawsze kiedy czegoś pragnę i bardzo mi zależy dostaje po dupie. 
Ironia losu. Znowu sobie ze mnie zakpiłeś. 
Wiem, że w tej sytuacji czas odgrywa kluczową rolę. Ciężko się z tym uporać, bo ja jestem strasznie niecierpliwym stworzeniem.
Spokojnie, na Ciebie zaczekam tyle ile trzeba będzie, zacisnę zęby najmocniej jak się da.
Mam sporo ambitnych planów na najbliższy czas.
Muszę skupić się na mojej codzienności. Muszę znowu nauczyć czerpać się z niej radość. 
Wiem, że to może wydać się zabawne, ale zaopatrzyłam się w kilka poradników dotyczących czerpania z życia jak największej radości.
Niby wszystko gra i teoretycznie dałabym radę bez tej szmiry. Tak właściwie to mam wszystko czego mi trzeba, mam na myśli wszystkie dobra materialne.
Niestety samochód, mieszkanie czy szafa pełna ubrań przed, której wrotami staję każdego dnia, nie jest w stanie wypełnić pustki. 
Źle znoszę życie w pojedynkę, zwłaszcza kiedy doświadczyłam namiastki tego jak cudownie może być z drugim człowiekiem. Samochód z pustym miejscem obok, mieszkanie, w którym jedyne co słychać to echo, pełna szafa, której potencjału nie wykorzystujesz, bo tak naprawdę chciałabyś wystroić się dla niego.
Nie ma ciśnienia, nic z tych rzeczy. Po prostu jestem pewna, że we dwoje na tym świecie żyje się lżej, przyjemniej, lepiej.
Gonimy donikąd, w imię niczego, nikt z nas tak naprawdę nie wie po co. 
Miałam wrażenie, że moja codzienność daje mi szczęście. Myliłam się, wszystko zmieniło się kiedy spojrzałam w jego oczy. Czas się zatrzymał. Wiele do mnie dotarło. Zrozumiałam czym tak naprawdę jest szczęście. Mam w głowie jasny cel i chcę go realizować, ale chęci muszą iść z dwóch stron.
Wspominałam już jak bardzo, ale to bardzo nie cierpię zimy. Teraz do odwiecznie odczuwanego hejtu dochodzą jeszcze ferie. Niech kończą się jak najprędzej!
Nie wiem czy byłam do końca świadoma na co decyduje się po raz kolejny w życiu.
Bardzo dużo emocji temu towarzyszyło i nadal się utrzymują. Właściwie to jest ich jeszcze więcej niż na początku. To czego doświadczam to coś zupełnie nowego dla mnie. Być może dlatego nie mogę złapać równowagi. 
Zawsze nad wyraz dojrzała, stara maleńka z dużym problemem emocjonalnym. 
Cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość. Spokój i zaufanie. Każdy człowiek jest inny. To, że na swojej drodze spotkałam tak wiele wampirów energetycznych nie może doprowadzać mnie do obłędu.
Trzeba wierzyć w ludzi i w to, że mogą mieć dobre intencje. Nie każdy musi chcieć nas skrzywdzić.
Jest strach wiadomo, zwłaszcza kiedy ostatnie lata nie należały do tych najlepszych pod paroma względami.
Doskonale pamiętam życzenia, które składaliśmy sobie w fajerwerkową noc. Ponoć to nasz rok. Siódemka była dla mnie zawsze szczęśliwym numerkiem. 
Może to nie zabrzmi skromnie, ale serio nie zasługuje na takie turbulencje, więc życie proszę oszczędź i pozwól się cieszyć tym co jest i czekać na to co będzie... z uśmiechem, ze spokojem, z miłością, bo ona odgrywa wielką rolę w życiu każdego z nas- serio.


To nie był przypadek...







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz