8 kwietnia 2011

BDay 18 Wnioski.


Głodna słów i treści skleconych w jedną całość.
Wkurzam się kiedy codzienność pochłania mnie zbyt mocno, zbyt intensywnie, tak zachłannie!
Bezustanne podążanie wzdłuż wskazówek.
Czas leci nieubłaganie, zawrotną prędkością! Wciąż nie mogę uzmysłowić sobie tego, że 5 kwietnia pełną gębą wkroczyłam w tzw. dorosłość. Czy coś się zmieniło?
Pewnie tak, chociaż póki co brak większych odczuć związanych z tym, że faktem.
Oczywiście moja myślicielska natura nie daje mi spokoju i z sekundy na sekundę zaczynam sobie zdawać sprawę ze stanu rzeczy.
Fascynują mnie te wszystkie zmiany jakie we mnie zachodzą.
Dojrzałość mentalna z zalążkiem wizualizacji zewnętrznej. Dokopuję się do zapominanych albumów ze zdjęciami, które otula cienka warstwa tego niewdzięcznego pyły zwanego kurzem.
-A psik!
Rozczulam się na widok siebie z przed kilku lat. Nie dowierzam. Jak można w tak stosunkowo krótkim czasie przejść tyle diametralnych metamorfoz?
Fizyczność zmienia się szybciej niż w kalejdoskopie i to jest w tym wszystkim najbardziej fascynujące.
Czy odczuwam zażenowanie, wstyd, dezorientacje widząc siebie przed laty?
Skądże, przecież każdy z nas kiedyś robił za mapeta. Najważniejsze to dojrzeć do swojego wizerunku, rozwijać go zbiegiem czasu, a co najważniejsze nie wypierać się przeszłości.
Nabrałam do siebie dystansu. W dużym stopniu całą dozę pokory jaką udało mi się do tej pory zgromadzić zawdzięczam blogowaniu, a przede wszystkim Wam- tym którzy wchodzą, czytają, komplementują, doceniają i oczywiście hejtują.
Jak dziś pamiętam czasy gimnazjum. Do tej pory czuję ten unoszący się swąd mieszaniny hormonów tak bezustannie buzujących.
Wszystko było takie pierwsze. Niewinne palenie fajek na tzw. cichaczu, pierwsze syknięcie kapsla od piwa, a co za tym idzie : pierwsze upojenie w towarzystwie pierwszego kaca.
-Auu na samą myśl zaczyna mnie boleć głowa.
To był szalony czas imprez, a raczej domówek i tych ,,Romskich,, wojaży.
Pierwsze pocałunki, pierwsza miłość, pierwsza ekscytacja, pierwsza rana na sercu, pierwszy zawód, pierwsza prawdziwa przyjaźń.
Wyjątkowść w każdym calu. Życie to coś na wzór lekcji, podzielonej na całe mnóstwo etapów i części.
Kiedy zaczniesz, nie możesz skończyć! Nigdy nie dam się zatrzymać.
Nie oglądam się za siebie, ale mimo wszystko patrzę wstecz. Staram się wyciągać wnioski z tego co złe. I wciąż, niezmiennie twierdzę, że nic nie dzieje się bez przyczyny.
Najważniejsze to iść do przodu, nawet wtedy kiedy zdarzy Ci się potknąć. Nigdy nie iść do celu po trupach. Trzymać się swojego, bronić własnych racji tylko wtedy kiedy masz rację :)
Przez cały czas doskonalić swoje człowieczeństwo, co do łatwych zadań nie należy. Dbajmy o własne dobro uciekając od egoizmu. Róbmy miejsce dla dużych rzeczy, dla miłości, przyjaźni, zwyczajnej życzliwości, inteligencji, uśmiechu i innych monumentalnych prostot.
Nie dajmy się ogłupić temu co współczesne.
Ukradkiem popijam szampana jak to ktoś podsumował ,,Ruskiego,, mimo tego, ze przyjechał prosto z Berlina :) Uśmiecham się.
Wiem, że to moment otwierający wrota do tego co najlepsze. Niech ten ,,dorosły,, etap niesie za sobą same dobre momenty, dobre czasy już za mną teraz czekam na te przedobre.

Wszystkim najbliższym, bliskim i tym dalszym chciałam podziękować za tworzenie moich wspomnień. Dziękuje za czynny udział w tworzeniu wszystkiego co moje.

Dziękuje rodzicom, którzy mimo wielu przeciwności zawsze są ze mną. Dziękuje za azyl, za bezpieczeństwo, za jako taki kręgosłup moralny.
Dziękuje mojej najwspanialszej babci, która mimo mocnego charakteru, który czasami doprowadza do zgrzytów zawsze jest przy mnie i nigdy nie zawodzi.
A jakby tego było mało, jest posiadaczką największego serca na świecie.
Dziękuje Katarzynie, która idzie ze mną przez to życie. Za cierpliwość jaką obdarza mnie każdego dnia, za to, że jest przy mnie bez względu na wszystko. Za Jej prostolinijność i chorą głowę ;p

A Wam Kochani za życzenia, że też pamiętaliście o Rudsonie!
Pokój!


1 komentarz: