2 listopada 2018

Przyszła jesień.

Może w końcu uda mi się sklecić coś w całość, chociaż myślami jestem zupełnie w innym miejscu.
Dom - to nie cztery ściany... i mimo tego, że posiadam ciasne, ale własne to niestety moje serce jest gdzieś daleko stąd.
Nie sądziłam, że kiedykolwiek moje życie się tak potoczy, że będzie mi dane w końcu poczuć pełnie szczęścia. Fakt, jej odczuwanie jest aktualnie nieco ograniczone, ale to niczego nie zmienia.
Jestem szczęśliwa i śmiało mogę stwierdzić, że pierwszy raz tak kompletnie.
I właśnie w tym momencie zdałam sobie sprawę, że zawsze dużo łatwiej przychodziło mi pisanie kiedy w moim życiu nie działo się zbyt dobrze.
Po tak wielu życiowych perturbacjach wracam do siebie, wracam tutaj po raz setny.
Z ogromnym rozczuleniem czytam swoje posty sprzed prawie siedmiu lat. To niewiarygodne ile czasu minęło odkąd pojawiłam się tu pierwszy raz, tak wiele się wydarzyło.
Wiele dobrych i tyle samo złych rzeczy. Tak wielu ludzi przewinęło się przez moją codzienność. To nic, że zamarzam w wannie, ta przyjemna owocowa woń nie pozowała mi z niej wyjść.
Piszę tego ''posta'' od wczoraj i mocno wierze, że dzisiaj uda mi się go zamknąć i puścić w swój mały, wirtualny świat.
Tak naprawdę nie wiem o czym będzie, o wszystkim i o niczym, o mnie i o nim, o nas.
Stał się moją największą motywacją do działania, do tego, żeby znowu mi się chciało.
Mam serdecznie dosyć tych wszystkich gadek o tym, że to Ty sama jesteś dla siebie najlepszą i najważniejszą motywacją- w moim przypadku gówno prawda. Zawsze potrzebowałam motywacji zewnętrznej, kogoś kto by mnie dopełnił. Jestem staroświecka i wierze w dwie dopasowane do siebie połówki. Jasne to Ty tworzysz całość, jesteś najważniejszą jednostką na świecie, ale po dwudziestu pięciu latach wiem, że we dwoje jest znacznie lepiej. Samotność to najgorsze uczucie jakie spotkało mnie w życiu.
Mimo tego, że zawsze dookoła mnie kręciło się wiele istot żywych to ja wciąż byłam martwa w środku. Czułam wewnętrzną frustracje, że nie ma obok mnie mojej ulubionej osoby, mojego wyjątkowego człowieka. Czekałam na niego przez ten cały czas. Podświadomie niby nie szukałam, starałam się udowodnić sobie i wszystkim w moim otoczeniu, że jest zajebiście fajnie, ale niestety na próżno. W trakcie tej drogi zaliczyłam wiele wzlotów i upadków. Czy żałuje? W konkretnych momentach, na chwile po popełnionym błędzie owszem. Z perspektywy czasu nie żałuje niczego.
Czy mam wyrzuty sumienia? Miałam, ale się z nich wyleczyłam. Ludzie którzy towarzyszyli mi w tej ekstremalnej podróży uczestniczyli w niej bardziej bądź mniej świadomie.

I tak kolejny rok powoli dobiega końca, znowu czuje presję podsumowania wszystkiego, ale czy tak naprawdę rozliczanie samej siebie z własnego życia jest mi w ogóle potrzebne. Nas wszystkich zżera cholerna presja wszystkiego. Musimy każdego dnia czuć się super, musimy dobrze wyglądać, uśmiechać się przy każdej okazji, bywać w ekstra miejscach. Unikać nudy, niezdrowego żarcia, brzydkich miejsc i nieciekawych ludzi. Czy my do jasnej cholery nie możemy pozwolić sobie od czasu do czasu na chwile słabości? Czy kiedy wszystko mnie wkurwia i miałam zły dzień, nie mogę wrócić do swojego mieszkania, zaszyć się w łóżku z pudełkiem dobrych lodów albo tabliczką czekolady. Czy najzwyczajniej w świecie nie mogę mieć po prostu gorszego dnia? Nie! Bo dzisiaj takie zachowania spychają Cię na sam dół ludzkiej piramidki.
Mam dystans do tego co mnie otacza, a zwłaszcza do ludzi, bo wiem, że niektórzy z nich opanowali do perfekcji tworzenie sobie alternatywnej rzeczywistości gdzieś w czeluściach Internetu.
Niby wszystko fajnie, a tak na serio przejebane.
Kojarzę taką laskę, która miała wszystko i nie chodzi mi tutaj o dobra materialne, a dzisiaj została z niczym. Na insta- zła kobieta, która odprawia wszystkich facetów z kwitkiem, bo przecież jest tak zajebista, że nikt nią nie zasługuje. Wrzuca jakieś denne instastory z memami dla desperatek i utwierdza swoich obserwatorów w tym jaka jest niezależna, ostra i bezlitosna. ( swoją drogą sama to przerabiałam)
A tak na serio płacze w poduszkę i pluje sobie w brodę, że gdzieś tam po drodze popełniła błąd, że bycie suką na co dzień prowadzi tylko do samotnej egzystencji.
Ja zawsze stawiałam na racjonalne podejściem do sytuacji, oczywiście parę razy mnie poniosło i traciłam głowę bez opamiętania i większej analizy i to zawsze kończyło się porażką.
2018 jest przełomowym rokiem w moim dorosłym życiu, które czuje tak na serio. W końcu czuje się dorosła, bo jeszcze do niedawna tylko się w nią bawiłam. Robiłam głupoty i bujałam się w jakimś tragiczno-komicznym zawieszeniu, ale to już za mną. Czy na szczęście? Tak, na szczęście to już przeszłość, ale to właśnie ona mnie ukształtowała. To dzięki doświadczeniom możemy lecieć na przód nie oglądając się za siebie. Wyciągając wnioski, uczymy się na błędach- wiem, że to oklepane hasła, ale na maksa prawdziwe i Ja się ich dożywotnio trzymam.
Jestem wdzięczna za sytuacje i ludzi. Dzięki Wam dzisiaj jestem w stanie tak mocno docenić to co mnie w życiu spotkało.
Lepiąc te słowa w jakkolwiek spójną całość wierze, że wrócę do nich za kolejnych siedem lat i wspomnę je ze wzruszeniem. Życzę sobie aby moje wartości nigdy mnie nie opuściły, żebym zawsze umiała zachować zdrowy dystans do tej obleśnej rzeczywistości w jakiej przyszło nam żyć.
Każdego dnia czuję jak facebooki, instagramy próbują mnie odzierać z tego co udało mi się stworzyć w środku. Modlę się żebym nie zwariowała, żebym zawsze pozostała wierna samej sobie.
Mam to szczęście, że w tym wszystkim jest On, wspaniały człowiek, przyjaciel, życiowy towarzysz, a przede wszystkim moja prawdziwa miłość. Będę o tym mówić, pisać, chwalić się tym i nie czuje w tym niczego złego. Jeżeli komukolwiek przeszkadza cudze szczęście powinien już dzisiaj ruszyć na kolanach do Częstochowy. Mam dwa procent baterii, więc w tym momencie czas się zatrzymać.
Przewiduje ciąg dalszy tych mądrych wywodów czy to się Wam podoba czy nie.
Elo.

A numer wrzucam, bo aktualnie ciągle na xanaxie...

 
Bosa nie ucieknę do Twych ramion.
 


3 komentarze:

  1. Cieszę się, że wszystko się zaczyna składać w spójną całość :). Ważne jest dotarcie do najgłębszej tożsamości, nie determinowanej przez cokolwiek na zewnątrz. Własne ja, posiadające niezbywalną i odwieczną godność. Możemy kiedyś pogadać o rzeczywistości. Pozdrawiam serdecznie, Szczęśliwy Człowiek

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham te wpisy od tylu lat.. ��

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham te wpisy od tylu lat.. 💕

    OdpowiedzUsuń