30 października 2017

IDFC.

Słowo się rzekło. 

Od rana same przyjemności, o dziwo cały poniedziałek przepracowany. Wstałam z dobrym nastawieniem, pomimo tego co się ostatnio dzieje w mojej głowie i dookoła mnie. 

Zmiana czasu ma chyba w tym swój udział- chociaż z niecierpliwością czekam aż darują sobie to przesuwanie i cofanie wskazówek zegarów. Po co wprowadzać jeszcze większy zamęt. 
Nie wiem czy moja niechęć wynika z faktu iż jestem człowiekiem, który nie przepada za zmianami.
Właściwie źle to ujęłam. Znacznie lepiej brzmi : strach, obawa przed nowym, nieznanym.

W głębi serca czekam na te zmiany, z towarzyszącą mi ekscytacją małego dziecka.
Dzisiejszy wieczór jest wyjątkowo cichy- nic mi nie gra. W dodatku pisanie utrudniają lodowate dłonie. Ten cały Grzegorz czy tam inny orkan, huragan przytargał ze sobą zimę, a ja mam wrażenie jakbym już kiedyś to przeżyła. W sensie nie mam na myśli zimy...

Mam wrażenie jakbym zatoczyła koło w czasoprzestrzeni. Niebezpiecznie zbliżamy się do ''rocznicy''
Do dnia, a właściwie wieczora, w którym to wszystko miało swój początek.
Okoliczności były niemalże identyczne. Po ''beztroskich'' wakacjach, nagle zawitała krótka jesień, a tuż po niej strzał zimy. Pierwsze, dziewicze podrygi śniegu, zamarznięte szyby w samochodzie i słyszane z każdej strony: ''kurwa, ale zimno''

Wtedy byłam wyjątkowo spokojna, może wręcz wycofana. Czekałam, choć nie wiedziałam na co lub kogo. 
Mniej więcej o tej samej porze, na moim Instagramie zamigotała ikonka tego papierowego samolociku. Nie do końca orientowałam się cóż to migotanie oznacza. 
W bardzo krótkim czasie okazało się, że ten samolocik zwiastował migotanie przedsionków. 
Nie sądziłam, że człowiek tak szybko może się otworzyć na drugiego, zupełnie obcego, którego nawet nie widział na oczy. Wszystko oparte na kolorowych zdjęciach z wyżej wspomnianego Insta i tym głosie... Głos, który odgrywał tak ważną rolę.

Człowiek rozsądny, realista nie jest w stanie ogarnąć sytuacji. Trzy miesiące ''wiszenia'' na łączach, godziny rozmów, wsłuchiwanie się w każde wypowiedziane przez Ciebie słowo. 
Mnóstwo wyobrażeń na temat siebie. Stworzyłam w swojej głowie obraz idealny. Nie mogłam doszukać się czegokolwiek co mogłoby mi przeszkadzać.
Wciąż zastanawiałam się jak to możliwe. Znalazł mnie, człowiek perfekcyjny. 
Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Każdy zauważył zmianę, Sandra chyba w końcu jest szczęśliwa. Już nie chodzi nadąsana i nie pluje jadem. 
Uśmiechałam się przeglądając Twoje zdjęcia, gapiąc się w ekran telefonu, słysząc Twój głos w słuchawce, właściwie to wystarczyła sama myśl o Tobie.
Byłam Tobą odurzona, oczarowana, zafascynowana, co zaprowadziło mnie do mety uczuć, a zwą ją ponoć miłością. 

Trzy miesiące idylli, bezgranicznego szczęścia. Czułam, że mogę wszystko, dzięki samej świadomości, świadomości, że jesteś. Nieważne, że siedziałeś przy kominku, na szczycie góry.
Odliczałam dni, godziny, minuty, sekundy... Kiedy się już doliczyłam, w miejsce radości wkradło się zwątpienie. Czy nie spotkam się z odrzuceniem? Czy spełnię Twoje oczekiwania. Wiadomo, kobieta ma zawsze gorzej, płeć piękna, tak brutalnie oceniana z każdej strony (mam na myśli opakowanie)
Od samego początku zapewniałeś, utwierdzałeś w przekonaniu, że nic złego się nie wydarzy. 
Kiedy dajesz zielone światło, nie zwlekam, idę w to. Wierzyłam w każde słowo, zaufałam od pierwszego usłyszenia. 
Zupełnie nagle przypomniało mi się jakie ambitne pytania zadawałam Ci podczas pierwszej rozmowy:
''ile masz wzrostu?'' ''czy palisz papierosy?' - Twoje odpowiedzi w pełni mnie usatysfakcjonowały. 
Drobiazgi sprawiały, że to wszystko było tak bardzo wyjątkowe, momentami aż nierealne.

Na momencie spotkania się zatrzymam.

Mam w głowie teraz zupełnie inną myśl.
Ciekawa jestem jak jest z Tobą, jak to właściwie było. Czym się kierowałeś, co czułeś i czego chciałeś.
Bieganie, ''skazywanie siebie na wygnanie'', wszystko sprowadza się do ucieczki...
Wielka szkoda, że nie zasłużyłam na prawdę, ale wciąż wierze, że nic w naszym życiu nie dzieje się bez przyczyny.
Oddałabym wszystko za szczerą rozmowę, ale odwagi brak.


Piszę o Tobie i wiem, że masz tego świadomość, wszyscy mają. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz