24 listopada 2013

Katharsis.

Pytasz mnie dlaczego bywam tutaj tak rzadko. Wiesz zawsze myślałam, że potrafię gospodarować czasem, dzisiaj wszystko wygląda zupełnie inaczej. Nie panuje nad wskazówkami zegara. 
Celebruje mój pierwszy wolny weekend od dwóch miesięcy. Rarytas dla zapracowanych. Wskoczyłam w piżamowy kombinezon, miejskie ogrzewanie odkręcone na ful, a w mojej herbacie pływa kora cynamonowa. Baterie naładowane. 
Zdarzyło Ci się kiedyś przeżyć coś na wzór katharsis? Wyobraź sobie, że ja miałam to szczęście. Oczyściłam się. Zerkałam w źrenice, które wraz z każdym melodyjnie wypowiedzianym wersem napełniały się pasją. Byłeś na wyciągnięcie ręki. Tak długo czekałam na ten moment. Było intymnie, choć oprócz naszej dwójki w tym dziwnym muzycznym pudełku, znalazło się jeszcze pięćdziesiąt innych duszyczek. Przeżywam, choć od szesnastego dnia miesiąca minęło już kilka dni. Wspomnienia wciąż żywe. W końcu poczułam, że naprawdę istniejesz. Niebieskie oczy, niski głos, jakieś metr osiemdziesiąt z hakiem, szczery uśmiech, brak 'gwiazdorskiej' maniery. Nie rozczarowałam się. Czekam na kolejne spotkanie. 
Sny 2.0 nigdy nie brzmiały tak dobrze.
Chciałabym 'bywać' tutaj częściej niż tylko przelotem. Póki co, codziennie gonię za tym co wszyscy. 
Przed nami fajny czas. Mam w sobie więcej entuzjazmu. Serio czekam na choinkę, piernik babci i wszystko co związane z grudniem. Wybacz mi moje słowne roztargnienie, ale tak bardzo chciałabym Ci o wszystkim opowiedzieć. Obiecuję, że znajdę na to czas, gdzieś przy kominku na ciepłym dywanie...  



Prawda, że zrobiło się miło?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz