10 stycznia 2012

Hot Spot.


Good Night. Good Morning.

Jeszcze w ''starym'' roku obiecałam Wam pewnego rodzaju podsumowanie muzyczne. Niestety mój ograniczony dostęp do sieci sprawił, że umieszczenie owego opisu opóźniło się w czasie.
Nie myślcie, że to w jakikolwiek sposób odwiodło mnie od mojego zamysłu. Jednak w dniu dzisiejszym miałam okazje przewertować kilkanaście stron poświęconych muzycznemu półświatkowi.
Stwierdziłam, że tego typu podsumowania grubo rozminęły się z obiektywizmem.
Tym oto sposobem pokuszę się o subiektywne podejście do sprawy. Po raz kolejny z wielką przyjemnością polecę Wam kilka smaczków- oczywiście według mojego uznania.
Żywię cichą nadzieję, że wśród Was znajdzie się kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt osób, które mają podobne podniebienie.



Na Sam Początek Płyty.

Zaczynamy od Mac'a Millera i jego najświeższej produkcji ''Blue Slide Park'' Pierwsza oficjalna płyta na koncie ziomka Wiz'a. Muzyczne poczynania świeżaka z Pittsburgha śledzę od jego pierwszych mikstejpów. Z pełną świadomością mogę podpisać się pod stwierdzeniem, które brzmi następująco ''ten koleś jest po prostu genialny'' Ma w sobie coś czego nie sposób przeoczyć. W tłumie rap paniczów wyróżnia się niesamowitą charyzmą, a nade wszystko ma w sobie specyficzny urok osobisty. Jak na swoją dziewiętnastkę zjada tłumy, choć odczuwam pewien niedosyt szczególnie tekstowy.
To chyba jedyny minus ode mnie w kierunku Millera, bądź co bądź chłopak wciąż dojrzewa nie tylko muzycznie, ale i życiowo. Wierzę, że z biegiem czasu rozwinie skrzydła, najbardziej jak to tylko możliwe.
''PA Night'' to zdecydowanie najlepszy numer na albumie Mac'a. Oby doczekał się oprawy wizualnej.

Podsumowując w skali od 1 do 5, mocne cztery plus dla ''Blue Slide Park''

***

Jako drugi w kolejce ustawił się Drake, którego chciałam polecić Wam już jakiś czas temu.

To drugi longplay w karierze kanadyjskiego rapera. Facet wzbudza sporo kontrowersji, o czym może świadczyć chociażby najświeższy diss autorstwa Common'a. Drake ma tyle samo zwolenników co hejterów i jak dla mnie może być z siebie zadowolony. W czasach współczesnych to najlepsza recepta na sukces. Niecierpliwie wyczekiwałam premiery ''Take Care'', byłam ciekawa jaki będzie ten drugi materiał chłopaka z Kanady. Po licznych kolaboracjach z takimi wygami jak Lil Wayne, Drake musiał pokazać na co stać go w wersji solo. Oczywiście na płycie pojawiają się goście, chociażby uwielbiana przez tłumy Nicki Minaj :)

Album utrzymany jest w nieco ponurym, momentami nużącym klimacie. Idealny materiał na długie, zimowe wieczory. Jednak podobnie jak wyżej, przyczepię się do tekstów, których tematyka ma się nijak do oprawy muzycznej. Mimo tego drobnego niuansu płyta tworzy spójną całość.

Kawałek który pokochały moje uszy? ''Make Me Proud'' wszystko dzięki Harajuku Barbie :)

Drogi Drake na zakończenie wypada mi tylko rzec: I'm so proud of you!

5 komentarzy:

  1. Jako stara fanka Twojego bloga (wczesniej takze fbl) musze ze smutkiem powiedzieć, że poziom ostatnio straaaszliwie spadł. Podsumowanie roku oparte na oklepanych standardach, teraz jeszczee "smaczki" w postaci Mac Millera i Draka, czyli tak naprawde gwiazd znanych chyba każdemu. CHCEMY TROCHE ŚWIEŻOŚCI!
    Nie traktuj tego jako atak, dalej bede wiernie tutaj wpadac i kibicowac Twoim dalszym poczynaniom! Możę jednak lepiej zostać przy prostych stylizacjach niż robic bloga o wszystkim, co jednak nie przynosi efektów.
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. nic specjalnego mnie nie zaskoczyło, Mac Millera zna większość od minimum roku, dwóch

    Drake już ładnych parę lat jest znany.

    Poszukaj czegoś nowego, bo to podsumowanie strasznie słabe, nic mnie w nim nie zaciekawiło.

    W zeszłym roku wyszło DUŻO więcej ciekawych płyt :) Nie tylko "rapowych"

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest jedynie minimalny zalążek tego co muzycznie przykuło moją uwagę w zeszłym roku :)

    OdpowiedzUsuń
  4. więc czemu zdecydowałaś się podzielić z nami tylko tym co wiedziałaś, że już każdy zna?

    OdpowiedzUsuń
  5. W pierwszej kolejności zrecenzowałam Drake i Millera, bo tak jakoś mi się nawinęli :) Spokojnie na nich się na pewno nie skończy. Wybacz, że nie recenzuje tego co jeszcze nie ujrzało światła dziennego. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń