27 listopada 2010

Prezentowa Mania.


Prezentowa Mania.


Powoli zaczynam odkładać pieniądze na zbliżający się wielkimi krokami, okres świątecznego szaleństwa.
Nie ukryję, że zawsze borykam się z tym samym prezentowym problemem.
Wielokrotnie prosiliście mnie o rady dotyczące upominków na przeróżne okazje.
Nigdy nie byłam dobra w tej kwestii.
Stąd też brak moich rad zostaje całkowicie usprawiedliwiony.
Na przestrzeni ostatnich lat budziłam się z przysłowiową ręką w nocniku. Kilka tygodni przed Bożym Narodzeniem wpadałam w panikę. Od pierwszej gwiazdki dzieliły mnie już tylko chwile, a na horyzoncie widoczny brak pomysłu.
Co kupić mamie, czym obdarować tatę, co zadowoli rodzeństwo, czy to aby na pewno dobry prezent dla faceta, czy rok temu moja przyjaciółka nie dostała niemalże identycznych kolczyków? Sterta pytań, brak odpowiedzi, a kreatywność uśpiona.
Mimo potrzasku, z wyżej wymienionej, tragicznej sytuacji wychodziłam obronną ręką.
W tym roku wszystko ma wyglądać zupełnie inaczej.
Stres wyeliminowany do minimum, mam zamiar zaoszczędzić mojej skórze zmarszczek, wystarczą jej stresogenne sytuacje dnia codziennego.
Już dzisiaj planuję czym obdaruję swoich najbliższych w tegoroczne święta. Chętnie podzieliłabym się z Wami moimi pomysłami, jednak niestety nie mogę tego uczynić z wiadomych przyczyn.
Bierz to czysto taktycznie.
O co chodzi. Myślę, że prezenty powinny cieszyć oko, ale przede wszystkim powinny być praktyczne, hmm praktyczne to złe określenie. Upominki powinny odnaleźć swoje miejsce w życiu. I nie koniecznie chodzi mi tutaj o wełniane skarpety. Przed wybraniem się na prezentowe poszukiwanie warto rozeznać się w terenie, wybadać grunt. Najprościej mówiąc, zabaw się w dziennikarza, przeprowadź wywiady ze wszystkimi których Ty jako pomocnik Mikołaja musisz obdarować. Wypytaj o czym marzą, czego brakuje w Ich szafach, co ostatnio przykuło Ich uwagę. Te proste pytania znacznie ułatwią sprawę. Najgorsze to kupować w ciemno, dużo przy tym ryzykujemy, chociażby to, że rzecz którą wybrałeś mogła znaleźć się już wcześniej w posiadaniu osoby obdarowywanej. Oczywiście spontaniczne kupowanie prezentów też ma swój urok, natomiast ja jakoś nie jestem zwolenniczką tego typu akcji. W tej kwestii wolę na spokojnie zastanowić się nad wyborem, dokonać szczegółowej analizy. Przy wyborze prezentów obok praktyczności, estetyki, czołowe miejsce zajmuje pomysłowość. Nie zaprzyjaźniajmy się z banałem to chyba jeszcze gorsze od wyżej wspomnianych, wełnianych skarpet. Swojego czasu byłam fanką prezentów typu Hand Made. Uwielbiałam dłubać się w modelinie, masie solnej, koralikach, kolorowych papierach etc. Efekt końcowy może nie był taki jakiego bym sobie życzyła, ale zawsze odczuwałam to poczucie satysfakcji zdopingowane nieposkromioną radością. Dzisiaj też zdarza mi się dodawać te swoje pięć groszy do każdego prezentu. Chociażby w postaci fikuśnej wstążeczki zawiązanej w nietuzinkowy sposób. Jeżeli kompletnie nie macie pomysłu czym obdarować swoich najbliższych to mogę Wam powiedzieć, że z własnego doświadczenia wiem iż nawet najdrobniejszy bibelocik sprawia ogromną radość.
Wszystkie kobietki uwielbiają błyskotki, facet na pewno ucieszy się z kolejnej pary oryginalnych bokserek, flakonika perfum czy nowej płyty swojej ukochanej kapeli.

Jeżeli chodzi o największe prezentowe fo paux to szerokim łukiem omijajcie kosmetyczne zestawy typu żel pod prysznic plus dezodorant, wełniane skarpety wymienione już dziś po raz trzeci, ciepłe rękawiczki, że niby praktyczne :( , słodkości owszem, ale jako tzw. wisienka na torcie.

Myślę Kochani, że chociaż w małym stopniu udało mi się odciążyć Was od świątecznego urwania głowy związanego z zabawą w Świętego Mikołaja.


Miss Ice.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz