30 września 2016

FIT STOP.

Na samym początku chciałabym się wytłumaczyć dlaczego publikuję wpis dzisiaj, a zgodnie z obietnicą powinnam uczynić to wczoraj wieczorem.
Jak to na osobę, która ma dużo na głowie przystało, zapomniałam o dzisiejszym zebraniu (klimaty związane z pracą).
Wypadało się wczoraj wcześniej położyć do łóżka i od razu zasnąć, a nie klepać w klawiaturę. 
Z natury jestem człowiekiem, który nie znosi bylejakości, więc nie chciałam pisać na siłę.

Kolejna ważna informacja do przekazania: w odpowiedzi na jeden z komentarzy pod poprzednim wpisem, poduszkę w koty nabyłam w IKEI :) 

A teraz konkrety. Zawsze do opublikowania wpisu musi mnie coś zainspirować. 
Od niedawna na moim telefonie znalazło się miejsce dla pewnej aplikacji, a mianowicie dla ''Bezlitosne''  (Bezlitosnych, sama nie wiem jak brzmi poprawnie :) 
W każdym razie, aplikacja każdego dnia zwyczajnie w świecie umila mi codzienność. Bardzo dużo dobrego, a przede wszystkim czarnego humoru, który jest mi tak bliski. Regularnie sprawdzam czy na Bezlitosnych pojawiło się coś nowego. Ostatnio rzuciło mi się w oczy właśnie to : ''Poranki innych ludzi'' Jogging, poranna joga, zielone smoothie. Tymczasem Ja ''Obudzić się ostatnim budzikiem, wychlać kawę i nikogo nie zabić''

Chciałabym Was na samym wstępie zaprosić i zachęcić do dyskusji chociażby w komentarzach. Pogadajmy o tym jak to wygląda w Waszym życiu.

Jeżeli chodzi o mnie to daleko mi do ideału. Podejmowałam już setki prób dotyczących zdrowego stylu życia. Niestety każda próba kończy się tak samo. Nie nazwę tego porażką, bo tego tak nie traktuje. Po prostu to nie dla mnie, nie mam zamiaru nikogo oszukiwać, a tym bardziej siebie.
Uwielbiam jeść, wszystko to na co mam ochotę. Oczywiście zachowując przy tym resztki zdrowego rozsądku. Nie potrafiłabym zrezygnować na dobre ze słodyczy, śmieciowego żarcia czy babcinego schabowego z ziemniakami i zasmażaną kapustką- przecież to klasyk.
Jakiś czas temu przed tym całym wakacyjnym szałem i fazą na bikini body czy body bikini, też dałam się wkręcić. 
Na własnej skórze poczułam oddech presji. Chciałam należeć do grupy tych dziewczyn, które każdego dnia wrzucają do sieci zdjęcia swoich płaskich brzuchów, dużych, kształtnych pup itp. Chciałam pochwalić się fotką z siłowni, taka spocona w super sportowym stroju- naturalna.
Nie udało się... dlaczego? Bo najzwyczajniej w świecie nie lubię siłowni, nie lubię się katować.
W dalszym ciągu podtrzymuje zajawkę na rolki czy rower. To pozostaje niezmiennie fajne. 
Szczerze, to jestem już zmęczona ciągłym lansowaniem gdzie się da zdrowego stylu życia, bycia fit itp. 
Oczywiście jest to fajne i pożyteczne. W momencie kiedy ktoś ma duży problem ze swoją wagą, sięga po skalpel Chodakowskiej i zaczyna żyć energią słoneczną to super. Każdego dnia zaglądam na fanpage Ewki i jestem pełna podziwu dla Wszystkich efektów metamorfoz, które publikuje.
Szacun.
Ale mam strasznego hejta kiedy widzę jak ponad połowa, a może i więcej populacji ściera się z tymi siłowniami, basenami i innymi killerami tylko po to żeby pochwalić się fotką na portalu społecznościowym. Dla chwili uznania, dla kilku lajków?
Dzisiaj rano wrzuca fotkę z siłowni, na której wycisnęła z siebie wszystkie soki, a wieczorem hop na pizzę z podwójnym serem.
Możecie mnie krytykować, ale ja po prostu w życiu wyznaję zasadę umiaru. Poza tym korzystam ze złotych czasów mojego metabolizmu :) 
Mam fizyczną pracę, która też w pewnym sensie pozwala mi na utrzymanie formy, od czasu do czasu nie pakuje tyłka do auta, a na rower.
Kiedy mam ochotę zjeść wielką paczkę czipsów, zagryźć ją czekoladą, a po wszystkim zalać colą to po prostu spełniam to marzenie.
Jesteśmy tylko ludźmi. Żyjemy w czasach gdzie najważniejszy jest wygląd, piękne ciało, perfekcyjnie odrysowane brwi od linijki, ekierki i kątomierza, duże usta, wielkie tyłki, generalnie atak klonów. 
Nie przywiązujemy wagi to życiowych wartości, do pięknego umysłu, dobrego serca, niepowtarzalności...
Coraz częściej zastanawiam się dokąd to wszystko zmierza.
Także na luzie, jak masz ochotę to dzisiaj zjedz sobie tabliczkę czekolady :)

Udanego weekendu, również pod kątem kulinarnym.



4 komentarze:

  1. Styl pisania też ci się zmienił, R. 🙈

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakbym czytała swoje myśli...
    mój słomiany zapał wygląda dokładnie tak samo, doszłam do wniosku, że człowiek musi naprawdę się nienawidzieć,aby w końcu coś zrobić ze swoim ciałem, póki może ukryć to stylówą i nie przechodzić obok lustra to..to tylko jojdam ,że chciałabym coś zmienić,nie robiąc nic poza chwilowymi przebłyskami "nie jedzenia slodyczy", nie wiem czemu to jest spotęgowane właśnie w sezonie wakacyjnym, później jakoś bez wyrzutów jem tą czekoladę.
    Ej Sandra, jak znajdziesz złoty środek JAK ZACZĄĆ to daj znać, a tymczasem życzę sobotniej chillerki, wiem że Ci się przyda, bo też jestem z branży lpp i tylko czekam na weekendy...:))

    Pozdr Patka

    OdpowiedzUsuń
  3. Zmienialas orientację, że tak zapytam ? Nie żebym zaraz siala ferment, tylko tak pytam

    OdpowiedzUsuń