6 października 2012

Polish Luxury.


Witajcie.
Dobrze wrócić tutaj po chwilowej częściowo przymusowej przerwie :)
Jesienną sobotę w pełni pochłonął mi Internet. Korzystając z luźnego weekendu i niepogody za oknem, przemaglowałam sieć wzdłuż i wszerz. Nawet nie chcę myśleć ile godzin zajęło mi dzisiejsze gapienie się w ekran mojego laptopa.

Jakie wnioski?  Na liście jak zwykle pozytywy, oczywiście za sprawą niezawodnego Onsmasha. 
Baza najlepszej muzyki, bez której moje życie nie miałoby sensu. Swoją drogą muzyka to główna fraza, którą wklepuję w swoją wyszukiwarkę, to w ramach ciekawostki :)
Niestety jak wiadomo w Internecie czeka na nas całe mnóstwo niespodzianek 
(niekoniecznie przyjemnych)
Dzisiaj zupełnie przypadkowo natknęłam się na wypowiedź pewnej 'światłej' blogerki modowej bądź trendsetterki - nie wiem, które z określeń jest teraz bardziej fashion :p
Dziewczyna uświadomiła mnie przez uszy :)
Wracając do 'światowej', a zarazem 'światłej' blogerki, bo przecież utożsamianie się z Polską to ujma na blogowym autorytecie :)
Blogerka z wyjątkową pewnością siebie stwierdza, że prowadzenie bloga poświęconego modzie to talent. Muszę przyznać, że jest to dla mnie intrygująca nowość. Osobiście mam problem z doszukaniem się w prowadzeniu takowego bloga jakiś specjalnych umiejętności, kiedy nad naszą prezencją i całym wyrazem czuwają sponsorzy i reklamodawcy :)  
Ubrania, bibeloty, obuwie o cztery rozmiary za duże, pochodzące z darów w ramach za promocję danej marki czy firmy, określa się mianem wyjątkowości? Chyba nie nadążam :)
Przecież nie ma niczego złego w byciu manekinem odzianym w 'hipsterskie' szmatki. 
Przecież to takie autentyczne i naturalne. Nie ma w tym ani grama fikcji czy imaginacji :)
Nie ubolewam nad miłośniczkami balów przebierańców, ale szczerze żałuję tych wszystkich które zazdroszczą. Współczuje tym, które popadają w nieuzasadnione kompleksy z powodu ściemy, którą pcha nam wirtualny świat i cała ta bajkowa szajka blogosfery. Może zamiast wpatrywać się w szklane ekrany, zdmuchnijmy kurz z literatury, którą dźwigają półki naszych domowych 'bibliotek.' Zacznijmy pochłaniać litery, a nie tylko obrazy.
W ramach odwiedzania pudelka czy innych śmieciowych portali, odwiedź osiedlowy kiosk, poszukaj w nim dobrej prasy ( przy tym omijając szerokim łukiem Party, Show i inny chłam. 
Zajmij swoją głowę czymś znacznie bardziej wartościowym. Czymś co ubogaci Twoje wnętrze, bo opakowanie to niestety nie wszystko :)
Pamiętajmy o zdrowym rozsądku!


Bless.

7 komentarzy:

  1. chodziłabyś w takich, albo czarnych ?
    http://dash44.pl/obuwie/botki/karmelowe_botki_ll1229.html

    OdpowiedzUsuń
  2. i mówi to ktoś kto tak wielką uwagę przywiązuje do wyglądu..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielką uwagę? ja nie odrzucam całkowicie wyglądu, bo jest dla mnie ważnym, ale nie najważniejszy :),, opakowanie to niestety nie wszystko :)'' Nie ma to jak brak czytania ze zrozumieniem :)
      Mimo wszystko pozdrawiam.

      Usuń
  3. haha masz rację. Co się wchodzi na jakiegoś bloga,to te laski są ubrane w dokładnie to samo. Tylko,że normalni ludzie-dziewczyny takie jak my a przynajmniej takie jak ja,które nie śpią na kasie muszą ciężko pracować i odkładać kasę żeby coś sobie kupić,gdzie u tych "blogerek" te ciuchy leżą latami bo ubrały je raz dla promocji.Nawet mój pies umiałby prowadzić bloga o modzie.Ale oczywiście o dobrych książkach czy filmach a już o muzyce nie wspomnę mało kto umie pisać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ramach małego sprostowania, nie krytykuję blogerek, które tworzą wszystko na własną rękę :) wkładają w to nieco więcej wysiłku niż te, które bazują na gotowcach.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Dzięki za ten wpis.
    Jedna z tych, co zazdroszczą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, prowadzenie bloga o modzie czesto po jakimś czasie przemienia się w to co piszesz i charakteryzuje się tym brakiem autentyczności, fikcją, brakiem jakiegokolwiek wkładu własnego tylko prezentowaniem ciuszków i rzeczy od sponsorów, reklamodawców - promocja, promocja, nie wiadomo gdzie w tym jest jakaś pasja, wszędzie chodzi tylko o hajs. Ale mimo wszystko to się dzieje po jakimś czasie - dopiero kiedy bloggerka zacznie odpowiednio zarabiać na blogu, zyska furtkę do takich możliwości - musi mieć najpierw odpowiednią ku temu oglądalność żeby zyskiwać profity. I bardzo często jak taką oglądalność już ma, blog zaczyna zmieniać się nie do poznania - staje sie formą zarabiania a co za tym idzie robi się coraz bardziej szmatławy, nieautentyczny i taki jak opisałaś. Tylko, że coś musialo być wcześniej, coś co przyciągnęlo ludzi do takiego bloga zanim zaczęli pojawiać się reklamodawcy i sponsorzy. Musiało tam być coś co podoba się ludziom, notki, styl, ubrania , dopracowane zdjęcia - w końcu nie każdy może uzyskać oglądalność rzędu np 50-100 tysięcy dziennie. Może niekoniecznie 'to coś' zasługiwało na miano talentu, ale wkład pracy i jakaś pomysłowość, oryginalność w pewnym stopniu musiała być.A poza takimi przypadkami blogerskiego smietnika czasem jednak umiejętność prowadzenia bloga modowego można określić mianem talentu. Własny styl, ciekawe inspiracje,ktore wywodza sie z zainteresowan, umiejętność dopasowania dodatków, fryzury, stroju do okazji, zestawienia kolorów, niebanalnych połączeń itp itd , wyczucie stylu, szyku, klasa - nie kazdy to potrafi, i nie kazdy może... temat rzeka, ale w tych aspektach ktore opisałaś masz poniekad racje

    OdpowiedzUsuń